„Feminatyw” to słowo, które ostatnio słyszę coraz częściej. W 2019 prawie zostało polskim słowem roku, jednak przegrało z „klimatem”. Czy to porażka? Nie sądzę, bo dyskusja o feminatywy toczy się od prawa do lewa i nie tylko o scenę polityczną mi chodzi.
Feminatywy to żeńskie formy gramatyczne nazw zawodów lub funkcji, określające kobiety m.in. pod kątem wykonywanego zawodu, reprezentowanej profesji czy przysługującego tytułu.
Niezgodne z tradycją?
Wiele głosów w publicznej dyskusji podnosi niezgodność z tradycją. Nic z tego! W XX wieku była „tendencja do regularnego tworzenia feminatywów”. Nikogo nie raziły ani nie umniejszały funkcji słowa takie jak „posłanka”, „doktorka”, a sama Orzeszkowa pisała o „gościni”.
Zatem argumenty o „niszczeniu polskiej tradycji językowej” są bezzasadne, bo żeńskie końcówki nie tylko nikogo nie raziły „(…), ale przeciwnie – oburzenie wywoływały przypadki stosowania męskich końcówek na określenie kobiet!”
Język – na szczęście, jest żywym tworem, a Polak potrafi. Potrafi wykorzystać anglosaską końcówkę -ing, dorzucić polski rdzeń i proszę mamy „plażing”, „smażing” etc.
Co na to specjaliści
Rada Języka Polskiego (RJP) wydała oświadczenie, że feminatywy nie profanują naszej polskiej tradycji. Ale to nie wszystko, bo możemy przeczytać w tym oświadczeniu coś, co może być zachętą „(…) potrzebna jest większa, możliwie pełna symetria nazw osobowych męskich i żeńskich w zasobie słownictwa”.
Umniejszanie funkcji
Kierownicza, a nie pani kierownik, dyrektorka, profesorka…. Brzmi mniej poważniej i mniej dostojenie, a jak pisze dr Magdalena Grzyb „Jest to właśnie dowód na immanentny seksizm tkwiący w języku i nas samych”.
Jedna z posłanek, kpiła nawet ze słowa „posłanka”, mówiąc, że to psuje język polski i ośmiesza funkcję! Dodała, że „posłanka to chyba jakaś kanapa”. Aż samo wyrywa mi się: XD.
Spór o język czy o światopogląd
Trochę mnie dziwi, że tylu mamy “językoznawców” w kraju, w dodatku przywiązanych do tradycji, która… nie istnieje.
Bardziej wydaje mi się, że to spór światopoglądowy. Przecież mówiąc „gościni”, „chirurżka” manifestuję swój światopogląd, bo można się domyślać, jaki on jest. I zgadzam się ze stwierdzeniem, że to nie język jest przedmiotem spotu, bo „tu chodzi o władzę, pieniądze, prestiż”.
A co na to kobiety
Portal Pracuj.pl w 2021 roku opublikował badanie pt. „Język ofert pracy”. I okazało się, że respondentki (83%) uważają, że powinno się używać na równi z męskimi, żeńskich nazw stanowisk np. programistka, prawniczka, psycholożka. Ponad połowa badanych (55,5%) zadeklarowała, że często używa żeńskich nazw stanowisk. Jeszcze jedno, 68% badanych kobiet OCZEKUJE, by w tytułach ogłoszeń pojawiły się obie wersje stanowiska.
Feminatywy a wyszukiwarka (SEO)
Sprawdziłam, jak wygląda wyszukiwanie żeńskich form zawodów. I tak Google Trends takie oto daje wyniki (średnia za ostatnie 30 dni, sprawdzałam 22.11).
Chirurżka 0 | Chirug 53 |
---|---|
Dyrektorka 1 | Dyrektor 52 |
Specjalistka 0 (ale 18.11 aż 5!) | Specjalista 43 |
No cóż, wiele zależy od nas samych. W tym wypadku nic na siłę! A jeśli mogę mieć jakieś językowe życzenie to: włączamy światło, a nie włanczamy, ilość to nie to samo co liczba, no wziąć, a nie wziąść (tego ostatniego nawet nie mogłam napisać, bo uparty edytor ciągle mi poprawia).
Źródła:
Zostaw komentarz